5
lis
2019

Skąd wzięły się 3 lata nagonki na Poznańskie ZOO?

W temacie granicznych tygrysów kolejne dobre informacje – dzięki wsparciu ludzi udało się zebrać już milion złotych na ich pomoc, w sprawę zaangażował się równiez Jurek Owsiak, a zarzuty znęcania się nad zwierzetami oprócz organizatorowi transportu, zostały postawione również włoskim kierowcom.

Jednak, podobnie jak przy poprzednim wpisie o bierności innych ZOO, warto poruszyć nieco mniej przyjemny wątek. Wątek tego, jak przez ostatnie 3 lata na Poznański Ogród Zoologiczny wylano masę szamba i zrobiono to dlatego, że poznańskie ZOO robiło to samo, co robiło w ostatnich dniach – pomagało w sytuacjach kryzysowych, gdy nikt inny nie chciał ruszyć palcem.

Rozsiewanie plotek i czarny PR jest zorganizowaną akcją kilku wpływowych środowisk – branży futrzarskiej, handlarzy zwierzętami, cyrkowców. I, jeśli interesujesz się tematyką zwierzęcą w Polsce, to raczej na pewno dotarły do Ciebie „kontrowersje” związane z działalnością poznańskiego ogrodu i jego obecnej dyrektorki – bo była to propaganda skuteczna i skutecznie zostawiała w człowieku przekonanie „nie wiem o co chodzi, ale coś musi być na rzeczy”.

Historia tej propagandy „anty-Poznań”, to pewien rodzaj toczącej się kuli-śnieżki, która przez 3 lata nabierała rozpędu, bo ZOO Poznań swoją działalnością z każdym rokiem nadeptywała na odcisk innym, toksycznym środowiskom. I kalendarium działalności poznańskiego ładnie pokazuje jakim środowiskom, oraz czemu użyte zostały metody takie a nie inne – byli to po kolei cyrkowcy, futrzarze i handlarze zwierzętami egzotycznymi.

Zarzewiem jednak są wewnętrzne konflikty w poznańskim ogrodzie i choć wstęp może się wydać nudny, to jest konieczny: to konflikty po wyborze nowej dyrektor poznańskiego ZOO, bohaterki ostatnich dni, były początkowym motorem propagandy. Dopiero później podłączyły się pod to inne grupy.

Ta historia zaczyna się jeszcze za rządów poprzedniego dyrektora poznańskiego ZOO, czyli Aleksandra Niwelińskiego, którego osoby siedzące w tematyce prozwierzęcej zapewne kojarzą – w 2015 roku, pod jego rządami, zabito 35 żółwi czerwonolicych. Aleksander Niweliński twierdził wtedy, że decyzja była zasadna. Część opiekunów tych zwierząt w ZOO, że nie była:

https://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,17966196,Nie_zyje_35_zolwi_ze_Starego_Zoo_w_Poznaniu___Zabito.html

Ta sytuacja 2015 roku była objawem większego konfliktu – wg części pracowników, w wyniku zarządzania poznańskim ZOO przez dyr. Niweliśnkiego, cierpiały zwierzęta, i nie były to wypowiedzi anonimowe.

https://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18647217,poznanskie-zoo-to-horror-pracownicy-maja-dosc-dyrektora.html

Sytuacja stawała się coraz bardziej zaogniona, bo część pracowników murem stanęła za dyr. Niwelińskim i paraliżowało to pracę ogrodu:

https://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18666979,awantura-w-zoo-na-konferencji-prasowej-interweniuje-policja.html

We wrześniu 2015 r, dyr. Niweliński rezygnuje ze stanowiska, co jego obrońcy w poznańskim ZOO traktują jako przegraną:

https://poznan.onet.pl/dyrektor-poznanskiego-zoo-zlozyl-rezygnacje/bwf31g

Rok 2016, styczeń. W wyniku konkursu, na stanowisko nowego dyrektora poznańskiego ogrodu zoologicznego, wyłoniona zostaje Ewa Zgrabczyńska. Osoby z frakcji dyr. Niwelińskiego uznały ten wybór za polityczną ustawkę i „wygryzienie” Aleksandra Niwelińskiego, co zaowocowało następującą sytuacją w pierwszym miesiącu pracy nowego dyr. ZOO:

„- Ci, którzy byli blisko Niwelińskiego, są w opozycji do nowej dyrektor. Zareagowali wręcz histerycznie na jej wybór i już w pierwszych tygodniach jej pracy napisali do urzędu miasta osiemnastostronicowy donos na nią – mówi jeden z członków „Solidarności”, który chce pozostać anonimowy. (…)
Także wiceprezydent Poznania Arkadiusz Stasica potwierdza, że docierają do niego głosy niezadowolonych z rządów nowej dyrektor. – To pokłosie konfliktu sprzed lat. Na szczęście grupa przeciwników nie jest zbyt duża. To przede wszystkim te osoby, które były blisko poprzedniego dyrektora – mówi Stasica.”

https://gloswielkopolski.pl/konflikt-w-poznanskim-zoo-trzy-zwiazki-zawodowe-w-jednej-firmie/ar/9349040

Wg wypowiedzi w artykule wyżej, grupa niezadowolonych pracowników od dnia 0, od wyboru nowej dyr. poznańskiego ZOO zaczęłą na nią szukac haków i zaczęła wysyłanie donosów. Nie poprzestali na tym – zaczęli również swoją działalnośc na FB, używając do tego celu anonimowych kont, bo to, co pisali tego wymagało. Jesli kiedyś dostałeś link do grupy, której jedynym celem było szukanie haków na Ewę Zgrabczyńską, to byli właśnie oni. Pojawiali się w komentarzach pod newsami dotyczącymi działalności poznańskiego ZOO, a ich aktywność była na tyle duża, że pojawili się nawet na moim niszowym FP po jednej z moich prelekcji w poznańskim ogrodzie. I byli niezmordowani w tym, co robili.

Na samym początku byli jedną, niewielką grupą przy wsparciu paru zaskakujących osób (o czym później). Sytuacja zmieniła się w lipcu 2016 gdy miały miejsce 2 wydarzenia:

1) Nawiązanie współpracy z fundacją „Viva” oraz przyjęcie do ZOO m.in niedźwiedzia Baloo odebranego interwencyjnie z cyrku.

https://gloswielkopolski.pl/baloo-niedzwiedz-z-niewoli-o-ktorego-walcza-zoo-fundacja-i-cyrk/ar/c1-10455910

Choć tendencje w społeczeństwie się powoli zmieniają, to pokazy dzikich zwierząt w cyrkach nadal mają swoich zwolenników. Cyrkowcy zaczęli głosić swoją wersję, która znalazła poklask, czyli: „fundacja Viva z poznańskim ZOO ukradła nam kochane zwierzęta”.

https://epoznan.pl/news-news-68387

Gdy dyr. Zgrabczyńska publicznie wyraziła przy tym stanowisko, że jest za zakazem występów dzikich zwierząt w cyrkach, środowiska procyrkowe zaczęły jeszcze głośniej wyrażać swoje zdanie czy to w komentarzach pod artykułami relacjonującymi sytuację, czy też na FB. Do chóru dołączyło się środowisko anonimowych pracowników będacych w konflikcie, tylko ich przekaz był nieco inny: „nowa dyr. robi nam z ZOO schronisko, gdyby nie ona to by tej sytuacji nie było”, przy okazji dorzucając wszystko to, co do tej pory było mielone na prywatnych grupach – w imię zasady „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Jeśli masz chęć zanurkowac w szambie, objawy tego doskonale widać w komentarzach pod linkiem wyżej.

2) W listopadzie 2016, dochodzi również do nawiązania współpracy poznańskiego ZOO z organizacją „Otwarte Klatki” – ZOO przyjmuje pod opiekę kilka lisów odebranych interwencyjnie z fermy futrzarskiej.

https://www.se.pl/poznan/w-poznaniu-powstal-azyl-dla-lisow-trafily-tam-zwierzeta-uratowane-z-ferm-futrzarskich-aa-DaSp-PJoz-XA18.html

I, co dla tej historii równie istotne, nowa dyr. Poznańskiego ZOO publicznie w wywiadzie dla Otwartych Klatek stwierdza, że w Polsce powinien być zakaz zabijania zwierząt na futra:

https://www.otwarteklatki.pl/czym-powinno-byc-zoo-rozmowa-z-dr-ewa-zgrabczynska/

Pierwszy raz w Polsce dyrektor jednego z ważniejszych ogrodów zoologicznych, urzędnik miejski na wysokim stanowisku, opowiada się za zlikwidowaniem przemysłu futrzarskiego. Do propagandy antypoznaniowej dołączają środowiska właścieli ferm i ich zwolenników, którym mniej zależy na zwierzętach, a bardziej na „silnym, polskim przemyśle”. Potężne lobby w Polsce, które, jak np ostatnio wykazało śledztwo Newsweeka, korzystało np z usług tzw. „fermy trolli”, czyli firmy zajmującej się kierowaniem przekazów przy pomocy setek anonimowych kont w mediach społecznościowych.

 

UJAWNIAMY! ?„Zoofil”, „hołota i nieroby”, „bandyckie organizacje”, „chora ideologia eko-świrów”, „ile zapłacili panu…

Gepostet von Jutro będzie futro am Samstag, 2. November 2019

 

Do antypoznaniowego chóru dołączył potężny głos. Podobnie jak cyrkowcy i ich fani, futrzarze garściami czerpali z plotek produkowanych przez grupę anonimowych pracowników poznańskiego ZOO, nie mogących zaakceptować, że nowa dyrektor ZOO nawiązuje współpracę z organizacjami prozwierzęcymi.

Nie było to jedyne środowisko, które wtedy przyłączyło się do propagandy – w wywiadzie dla Otwarte Klatki, do których link był wyżej, padły też słowa dyr. Zgrabczyńskiej o tym, jaka wg niej powinna być wg niej rola ZOO. I, że wg niej jest to również azylowanie zwierząt, dla których nie ma miejsca gdzie indziej w Polsce (jak np pointerwencyjne zwierzęta tzw „dzikie”). Osoby ze środowiska innych ZOO zaczęły wtedy coraz odważniej wyrażać swoją niechęć wobec postawy nowej Dyrektor

Futrzarze i cyrkowcy powielając plotki mieli ograniczoną widownię – ciężko czuć sympatię do osób zarabiających na obdzieraniu zwierząt ze skóry, czy ekspolatujących „dzikie” zwierzęta dla rozrywki i siłą rzeczy antypoznaniowa propaganda trafiała do ludzi, których ciężko określić „miłośnikami zwierząt” w szerokim tego słowa znaczeniu.

To, zmieniło się w roku 2017 gdy miały miejsce dwie, bezprecedensowe interwencje:

1) Odebranie 2 lwów i 3 krokodyli prywatnej osobie, zwierzęta były przetrzymywane w domu:
https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/547694,rybnik-policja-lwy-krokodyle.html

Osoba przetrzymująca je była dość znanym handlarzem zwierząt w polskim środowisku terrarystycznym. Miała jeszcze wtedy dobrą opinię i reputację, więc gdy to środowisko się dowiedziało, że w interwencji brały udział Viva i Poznańskie ZOO, werdykt postawiło jasny: „ekoświry ukradły naszemu koledze zwierzęta”.

Polskie środowisko terrararystyczne ma dość specyficzną cechę – to głównie (z naciskiem na „głównie”) ludzie młodzi, wychodzący z założenia, że jakiekolwiek przepisy dotyczące ich hobby/zarobku są upierdliwym wymysłem urzędników i najlepiej gdyby przepisów nie było w ogóle. Ma to znaczenie o tyle, że prywatne osoby trzymają w Polsce zwierzęta takie jak lwy czy krokodyle udając cyrki, czyli obchodząc prawo. W sytuacji wyżej, dla tego środowiska nie miało żadnego znaczenia, że policja musiała te zwierzęta odebrać i gdzieś one musiały trafić. Ten fakt zignorowano – handlarze zwierzętami dołączyli do cyrkowców i futrzarzy w powielaniu propagandy, wykorzystując plotki tworzone przez grupkę anonimowych pracowników poznańskiego.

Setki młodych ludzi z pająkami czy wężami w profilówkach zaczęły grać pierwsze skrzypce i ich przekaz „ZOO Poznań z Vivą kradnie zwierzęta” zaczął mieć odbiorców również u środowisk tzw „miłośników zwierząt”.

Apogeum nastąpiło dwa miesiące później, w lipcu 2017, gdy na prośbę skarbówki i policji, Viva i ZOO Poznań wzięły udział w interwencji pod Śremem. Prywatny hodowca trzymał tam na swojej posesji prawie 300 zwierząt, w tym tygrysy i lamparty, podając się za cyrk:

https://www.tvn24.pl/poznan,43/akt-oskarzenia-w-sprawie-nielegalnej-hodowli-zwierzat-w-pyszacej,916061.html

Wszystkie powyższe środowiska zaczęły rozpowszechniać teorie o tym, jak hodowla była legalna, zwierzęta zadbana, materiały zmanipulowane, a cała akcja to spisek Poznańskiego ZOO i Fundacji „Viva” mający na celu przejęcie zwierząt, dokonany przy pomocy policji, prokuratury, inspekcji weterynaryjnej i kilku innych organów. Brzmi głupio? Niestety, znalazło grunt – rozsiewanie teorii spiskowych działało i działa nadal.

W lipcu 2017, 1,5 roku po wyborze nowej dyrektor, przy szukaniu haków, płodzeniu plotek i puszczaniu prostych przekazów „kradną zwierzęta, bo:”, grupka anonimowych pracowników poznańskiego ZOO, cyrkowcy, futrzarze i handlarze zwierzętami zaczęli wpływac na narrację.

Zalew ich przekazów był o tyle prosty, co skuteczny: jeśli osoby nie siedzące głęboko w tematach prozwierzęcych dostawały nawał informacji „antypoznaniowych”, to istniały spore szanse, że zostaną z przekonaniem „ok, nie mam jak tego zweryfikować, brzmi dziwnie, ale skoro jest aż tak głośno, to może coś w tym być”.

Czemu to jest cel propagandy? Bo działalność organizacji prozwierzęcych jak Viva czy OK opiera się na zaufaniu społecznym, a dokładniej na dobrowolnych wpłatach od ludzi. W sytuacjach kryzysowych, jak np graniczne tygrysy ale też lwy z Rybnika w 2017, wpłatami od darczyńców wspomaga się również poznański ogród zoologiczny.

I tu zachodzi prosty mechanizm: mniejsze wsparcie = mniejsze możliwości dzialania. Mniej wpłat od wspierających oznacza w praktyce mniejsze możliwości przeprowadzania interwencji oraz innych prozwierzęcych działań i wiedzą o tym zarówno cyrkowcy jak i futrzarze, a w 2017 odkryli to również prywatni handlarze egzotycznymi zwierzętami – którzy do tej pory mieli wolną rękę w swojej działalności, bo żadne inne ZOO oprócz Poznania nie przejawiało chęci pomocy w walce z tym procederem.

Jeśli osoba nie siedząca w tematach zwierzęcych zostaje po dawce propagandy z przekonaniem „nie wiem co o tym myśleć”, to przy wyborze, którą organizacje chce wspierać, najpewniej wesprze taką, co do której nie ma żadnych wątpliwości. To jest cel propagandy i niestety jest ona tym skuteczniejsza, im przekaz jest prostszy a powielone plotki wymagałyby bloków tekstu w celach ich naprostowania.

Banał na zakończenie: nie ma ludzi idealnych i siłą rzeczy nie ma idealnych organizacji czy placówek. Ale przed wchłonięciem plotek dotyczących organizacji prozwierzęcych czy jedynego ZOO, które współpracuje z nimi przy interwencjach warto być świadomym komu zależy, aby tych plotek było jak najwięcej. Powielając te plotki stajesz się narzędziem w ręku bardzo toksycznych środowisk.

P.S. Kilku anonimom, pracownikom poznańskiego ZOO, pomagało w „produkcji” materiałów kilka nieanonimowych osób z tej samej branży. Ale to kim są, to wpis na inny dzień i inne medium niż niszowy blog.

 

Podobne wpisy

Zaginęły nieliczne wilki w Holandii i w Belgii – niewykluczone celowe zabicie
Pięć słoni zginęło w wodospadzie próbując ratować słoniątko
Słynny treser cyrkowy zabity przez swoje tygrysy
Po 140 latach wilki wróciły do Holandii

1 Response

  1. Elka

    Dzięki za ten post, bo już myślałam, że zwariowałam o tylko ja widziałam o co chodzi w tym wiadrze hejtu, które wylewa się na Zgrabczyńską i poznańskie ZOO.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.