10
lut
2018

Kraj w którym mieszkają potwory

Znowu będzie o robactwie. Takie fatum, cóż poradzić. Okazja jest dość ważna, bo jeszcze do zeszłego tygodnia byłem przekonany, że jeśli chodzi o natężenie i jakość robalokoszmarów, to Australia jest niekwestionowanym liderem. Okazuje się jednak, że nie jest. Jest daleko w tyle.

 

Od pewnego czasu z różnych przyczyn interesuje się dość niepozornym krajem w Ameryce Południowej – Boliwią. Niepozornym, bo jeśli spytać losową osobę z czym kojarzy jej się Boliwia, to odpowiedź będzie jedna: „eeeeee…?” Mi się też z niczym nie kojarzyła. Ale teraz… ugh.

Najzabawniejsze jest to, że gatunki robali które zaraz wam wymienię znałem. Wiedziałem, że istnieją, wiedziałem, do czego są zdolne. Czego nie wiedziałem to to, że wszystkie razem występują w Boliwii. Jakby Wielki Kreator uznał „ok, to będzie dobre jak te wszystkie koszmary wrzucę w jedno miejsce”. Zacznijmy, shall we?

 

Bullet Ant (Paraponera clavata)

bullet1

 

Jeśli chodzi o ból wywołany użądleniem insekta, istnieje specjalna skala, zwana “Skala bólu Schmidta”. Otóż Schmidt dawał sie kąsać robalom, po czym umieszczał ból na swojej skali. Nie wnikam, co go do tego skłoniło, ale dzięki jego pracy, która polegała na daniu się użądlić przez 78 różnych gatunków owadów wiemy, że Bullet Ant jest na samym szczycie jeśli chodzi o negatywne wrażenia odczuwane po kłujku. Zacytuję, jak Pan Schmidt opisał odczucie po dziabnięciu przez tą mrówę:

“chodzenie po rozżarzonych węglach z siedmioipółcentymetrowymi gwoździami wbitymi w pięty”

O_o

 

bullet2

 

Jestem mu w stanie uwierzyć, sama nazwa “Bullet Ant”, czyli dosłownie “mrówka nabojowa/postrzałowa” wzięła się stąd, że jej ukąszenie boli jak rana po postrzeleniu. Boliwia ma ich pod dostatkiem.

 

bullet3

 

Pszczoły zabójcy. (Apis mellifera scutellata)

 

bee1

 

Jeśli nie wiesz co to, krótka historia. Scenariusz rodem z filmu sci-fi, główny bohater – szalony naukowiec. Warwick E. Kerr. W latach 50tych uznał, że będzie to świetny pomysł jeśli europejskie pszczoły (które są ok i je lubimy) skrzyżuje z afrykańskimi (są potworami). W założeniu miało to usprawnić proces zapylania, ale w praktyce powstała hybryda, która wcale tak dobrze nie zapyla, za to jest spotworzona na podobieństwo afrykańskich. Oh, no i oczywiście hybrydy im uciekły i zaczęły się plęgnąć w okolicach Ameryki Południowej, w tym Boliwii.

 

bee3

Małe porównanie:

Pszczoły “nasze”, zaczną cię traktować jak wroga po około 10 sekundach. Jeśli podejdziesz do gniazda, i uznają cię za zagrożenie, to dopiero po takim czasie ruszy machina o nazwie “przeróbmy mu dupę na mielonkę”. Oczywiście jak już ruszy i pszczoły na ciebie polecą, to możesz uciec i po przebiegnięciu około 100 metrów nasze pszczoły cię oleją, i wrócą do ula.

Ale pszczoły zabójcy potraktują cię jako zagrożenie już po sekundzie. A odpuszczą dopiero po ok 500 metrach. Żadląc przy tym cały czas. Od tego można umrzeć. Przy czym na otwartym terenie możesz biec, i jeśli nie masz +60 lat to jeszcze jakoś uciekniesz. W boliwijskiej dżungli? Good luck with that.

 

bee4

 

Tarantula hawk (Pompilidae)

t1

 

Jeśli osa nazywa się „Sokół tarantuli”, to wiedz, że coś się dzieje. Ta osa poluje na pająki ptaszniki, i za to mogłaby być lubiana. Gdyby nie to, że na skali Schmidta zajmuje drugie miejsce. I oczywiście lata też w Boliwii.

 

t2

t5

 

Wałęsak Brazylijski (Phoneutria)

b1

 

Oh, ten koleś. Nawet nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że jest najbardziej jadowitym pająkiem świata. Czarna wdowa na ten przykład zagraża tylko osobom starym i dzieciom. Jeśli ukąsi kogoś pomiędzy tymi okresami życia, to szału nie ma, można przeżyć. Ale jak udziabie cię Wałęsak, to masz pecha i możesz się przekręcić jeśli od razu nie otrzymasz profesjonalnej pomocy. W sensie lekarza.

 

t3

 

Wałęsak nazywa się tak, bo nie poluje za pomocą sieci tylko sobie łazi w poszukiwaniu pokarmu. Nocą. W dzień szuka sobie kryjówek, i może to być twój namiot, zasłonka w twoim domu czy samochód. O tyle dobrze, że nie jest mały, więc od razu go zauważysz.

 

t4

 

Efekt uboczny ukąszenia przez Wałęsaka to tzw „Priapizm”. W skrócie jest to coś, co występuje po łyknięcu viagry i trwa przez ~4 godziny. Zanim powiesz „ojej, zayebiście” – sorry, jest bardzo bolesne. I czasami jest potrzebne nacięcie hmm… organu, w celu upuszczenia krwi żeby zmniejszyć ciśnienie. Oh, no i może prowadzić do pernamentej impotencji. I to monstrum też chadza sobie w Boliwii.

 

t5

 

No i w bananach. Znane są dwa przypadki, gdy żywe osobniki znaleziono w supermarketach w Wielkiej Brytanii.

 

t5

 

Czy może być coś gorszego od wyżej wymienionych? Oczywiście. Te wyżej możesz zobaczyć, możesz się przed nimi uchronić, generalnie jak jesteś ostrożny, to masz szanse. Ale to niżej… ugh, przeklinam dzień w którym zacząłem o tym czytać.

 

Giez ludzki, Human Botfly. (Dermatobia hominis)

a1

 

Gzy to takie muchowate stworzonka, które w naszym kraju składają jaja na koniach i krowach. Później wylęgają się z tych jaj larwy, siedzą sobie u tych zwierzaków pod skórą, jedzą tkankę, po czym jak dorosną lecą sobie w świat. A w Ameryce Południowej, w tym w Boliwii, takie również występują. Z tym, że robią to z ludźmi.

 

a2

 

Larwy mają około 2 centymetrów, i zakładam się o dychę, że nie wygooglujesz filmów jak wygląda wyjmowanie z siebie takiej larwy. A takich filmów jest na Youtube pełno. W sumie co mi tam, PATRZ!

 

http://www.youtube.com/watch?v=wDoB7uY7TFc

b8

 

To miłe stworzonko nazywa się po boliwijskiemu “boro”, i nikt mieszkający tam nie daje faka gdy mu się zaplęgnie. Po prostu to się zdarza, jak u nas załapanie kleszcza.

 

a4

a5

 

I wszystko byłoby ok, gdybyś mógł się przed tym jakoś uchronić. W sensie siada na tobie taka mucha, ty mówisz “o nie ma ch*ja”, i ją zabijasz. Ale giez ludzki jest sprytny, więc i tak zaniesie na ciebie larwę. Jak? Łapie komary, składa na nich jaja, a komar siada na tobie i wtedy pod wpływem ciepła twojego ciała następuje wylęg, i jak komar się posila larwy się przenoszą na ciebie. Zostawiając sobie w twojej skórze małe dziurki do oddychania.

 

a6

 

To wszystko nie byłoby takie tragiczne, ale…

W Boliwii, w porze deszczowej, która trwa ładnych pare miechów, komarów w dżungli jest tyle, że jeśli nie masz pragnienia oszaleć, chodzisz ubrany tak:

 

a6

 

Ale nie chodzisz tak ubrany 24/h, więc prędzej czy później zdarzy się “bora”. Która nie tylko może się zagnieździć pod skórą, ale np też pod okiem. Które trzeba wtedy usunąć żeby ją wyjąć. W sumie fajnie. Jakbym stracił oko, to chodził bym w przepasce i monoklem w drugim oku. Pirat – gentleman. Fun Fact: piraci nosili przepaski na oczy nie z powodu ich braku, tylko dlatego, że po wejściu pod pokład (z rażącego słońca na pokładzie) zasłaniali odsłonięte oko i mogli po odsłonięciu przepaski całkiem dobrze widzieć w ciemności.

 

a7

a8

 

Ale olać oko, gorsze jest to:

http://sti.bmjjournals.com/cgi/reprint/80/3/183.pdf

Nie czytaj, odradzam. To udokumentowany przypadek, łącznie ze zdjęciami, gdy boro zalęgło się na organie, który mają tylko mężczyźni. Na samym, qrfa, czubku.

Boliwia :c

 

b1

Haha, gringo przyjechał tu bez researchu! Oh, te dziurki na skórze? Olej, jak dorośnie to wypadnie samo…

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.