Jeszcze o kotach wychodzących
W nawiązaniu do wpisu o kotach wychodzących, artykuł z 2015 o drapieżnictwie kotów domowych (Felis catus) i ich destrukcyjnym wpływie na środowisko. Choć nie porusza tematu jak „wychodzenie” skraca kotu życie, to rozleglej podchodzi do kwestii wpływu na inne organizmy.
Z artykułu:
„No dobrze: ale czy polowanie nie jest naturalne? Na gryzonie, ptaki czy jaszczurki czyhają też inne niebezpieczeństwa. Niby tak, stworzyliśmy jednak sztuczny układ, w którym liczba drapieżników nie jest zależna od dostępności naturalnego pożywienia, ponieważ je dokarmiamy. W naturze, gdyby ofiar było coraz mniej, zmniejszyłaby się również liczba drapieżców – nie miałyby czego jeść. Jednak w sytuacji, w której kot nie znajduje naturalnego pożywienia, może liczyć na pokarm od opiekuna, poza tym miewa zapewnioną opiekę weterynaryjną. Dlatego populacja kotów nie podlega tym samym prawom co populacja naturalnie występujących drapieżników. Ofiary kotów nie mają szans wobec zdrowych i rosnących w siłę mruczących drapieżców. Dodatkowo sama obecność kota ma negatywny wpływ na ptaki; życie w ciągłym stresie odbija się na opiece nad młodymi. Pod okiem drapieżnika ptasi rodzice rzadziej wracają do gniazd z pokarmem, co sprawia, że pisklęta nie przeżywają albo są słabsze. To zjawisko w ekologii nazywa się krajobrazem strachu.”
http://wyborcza.pl/1,75400,18444282,koty-czyli-krajobraz-strachu.html